I to lubię w kawie. Zaskoczenie. Niby znam aromaty. Niby wiem jakiego smaku mogę się spodziewać. A jednak … zdarzyło się ostatnimi czasy, że pewna kawa z palarni Story Coffee Roasters napisała historię kawy na nowo. Napisały.
Opakowanie niepozorne. Ostatnio jak się rozbujałem z espresso to szybciej ujrzałem dno w paczce niż kamień rzucony do wody. Koniec nastąpił na samym początku. Dochodzę do wniosku, że paczki 250g są pomału dla mnie zdecydowanie za małe.
I tak samo było z kawą Blend No. 2 Brazil x Honduras, ale po kolei. Aromat z paczki klasyka gatunku – powiew czekolady przeplatanej orzeszkami. Nic nowego. Ziarenka ładne. Brązowiutkie. Wsypałem do młynka.
Espresso. Kolba z podwójną wylewką. Doza kawy 20g. Temperatura na ekspresie 88 stopni. (PID) Przekręciłem dźwignię w dół w ekspresie. Po chwili miałem pięknie cętkowaną cremę. Jednym słowem, walory wzrokowe jak najbardziej pozytywne.
I na jaw wyszła historia skrywana przez Story Coffee Roasters. Espresso łagodne, gładkie i jedwabiste zarazem. Pozbawione najmniejszej goryczki i cierpkości. Aromat nie tylko samej czekolady, ale czekolady przetykanej nutą owocową. Perfect.
Nowa historia …
Tak sobie pomyślałem. Połączę to espresso z mlekiem. Będzie latte lub cappuccino. Nic z tego nie wyszło. Jedno przy drugim straciło blask i mój podziw. Oddzielnie mają znacznie więcej plusów. Zaskakująca historia, ale prawdziwa.
A to jeszcze nie koniec …
Z drugim opakowaniem kawy jest podobnie. Znowu jest za małe. Tym razem Blend No. 1 Brazil x Ethiopia. Miszung. Ciemna strona mocy połączona z owocami prażonymi na afrykańskim słońcu. Oj myślę, będzie się działo. Aromat z paczuchy owocowy. Afrykański zefir.
Espresso na tej samej dozie. Temperatura 90 stopni. Cętkowanej cremy nie ma. Crema jest jednolita, gładka. Na początku aromat miodu gryczanego, daktyli a po nich wyłoniły się akcenty słodyczy. Posmak długi, który nie chce odejść. Smakowity.
Połączyłem to cudo z mlekiem i … okazało się, że pięknie współpracują. Cappuccino idealnie sfastrygowane słodyczą Etiopii. Podniebienie tonie w aromacie toffi, karmelu, wanilii, ale bez przesadnej nachalności.
Zarówno blend no. 1 jaki blend no. 2 nie miały okazji dłużej zagościć w alternatywie. Oddały wszystko to, co miały najlepszego ekspresie kolbowym. Historia dobiegła końca.
Niepozorna paczka kawy. Niewysoka cena. A historia w filiżance napisana od nowa. Pierwszy raz zdarzyło się, że kawa nie współpracowała z mlekiem. Nie było kolaboracji. Chce świecić własnym blaskiem, wdziękiem, chce być podziwiana za to, jaka jest.
Story Coffee Roasters a new story in my coffeeworld.